Tea cake przypomina gofry holenderskie: jest cienki, gęsty, waży zaledwie 180 gramów i wygląda jak tabliczka czekolady. Tłoczenie jest gęste, ale liście są suchy, więc dość łatwo się łamie. Surowcami są liście, sadzonki i puszyste pąki. Suchy liść trudno nazwać pachnącym, ale po podgrzaniu zaczyna pachnieć szlachetnie: suszonymi śliwkami, konfiturą żurawinową i drewnem. Kilka zgniłych świerkowych łap. Kolor naparu jest brązowo-czerwony, a konsystencja gęsta i gęsta. Lekko ściągające, drzewna wytrawność, garbowość i skórzastość. Można go śmiało nazwać pysznym. A na koniec pojawia się słodkawy posmak. Pije się gładko, mimo że wygląda cierpko i gęsto. Orzeźwia gładko. Z łatwością pomieści litr wody, nie zmieniając przy tym gęstości i bogactwa smaku.