Są to dojrzałe, owinięte pąki lub zimowe pędy drzew puerh. Trudno przypisać je do jakiegokolwiek rodzaju herbaty lub herbaty w ogóle. Jest to raczej ciekawa odmiana herbaty, której warto spróbować przynajmniej raz. Zbiera się je w prowincji Yunnan bardzo wczesną wiosną, gdy kokon herbaciany nie zdążył jeszcze wypuścić pędów i rozwinąć się w pełny pąk. Ya Bao jest następnie więdnięta i dokładnie suszona bez kruszenia. W tej konkretnej partii widzimy mieszankę całych kokonów, otwartych pąków, łusek kokonów i liści niektórych herbat. I to wszystko Lao, czyli starzone. Powinno być ciekawie.
Taką herbatę lepiej parzyć wrzątkiem w gaiwanie lub czajniczku. Weź 5 gramów na 100 ml, trzymaj od 10 sekund ze stopniowym wzrostem do minuty. Napar powinien mieć ciemnożółty kolor z oliwkowym odcieniem.
Aromat jest lekko dymny, drzewny, z nutami suszonych owoców i wanilii. Smak jest lekki, jedwabisty, pikantny z gęstym słodkim posmakiem. Mocna, orzeźwiająca herbata, która bardziej przypomina zbieranie ziół z silnego rezerwatu. Ciekawe i niezwykłe doświadczenie do wypróbowania.
Imponująco duże surowce nie są dla wybrednych. To nie są aksamitne pąki z igłami, jeden do jednego. Są to mięsiste, soczyste pąki z liśćmi, tylko pąki, małe liście. Aromat jest dziwny i ekstrawagancki: ser, wędzone mięso, papier, piekarnik i wilgotna tkanina. W tym przypadku starość jest radością. Jest coś z sheng i coś z shu. Surowiec biało-brązowy. Dość lekki napar, co ma sens, biały jeszcze, jak skoncentrowany sok brzozowy. Mało zieleni i kolorów, raczej mądra starość